Doświadczanie rzeczywistości a tożsamość
Zen jest bezpośredniością w traktowaniu rzeczywistości. Jeśli rzeczywistość po prostu jest, to pojawia się pytanie, co my w ogóle ćwiczymy. Jeśli podchodzimy do ćwiczenia jak do czegoś, czego nie mamy, a będziemy mieli ćwicząc, to mamy problem z zen. Nie możemy przecież ćwiczyć rzeczywistości, która już cały czas jest. Tak więc do ćwiczenia zazen trzeba podejść inaczej. Należy zadać sobie pytanie: “co takiego się dzieje, że czuję się od niej oddzielony?”…
To uczucie oddzielenia jest konsekwencją uciekania od rzeczywistości. Robimy to poprzez myślenie, ponieważ każda myśl tworzy podmiot i przedmiot, rozdziela, wprowadza dualizm. Każda myśl stwarza wrażenie, że jest ktoś, kto o czymś myśli, a identyfikacja z myślą utrzymuje uczucie „ja” i „o czymś”. Człowiek nawet nie jest świadomy, że cały czas myśli, w związku z tym świadomość „ja” jest cały czas utrzymywana.
Zen jest z kolei bezpośrednim doświadczeniem rzeczywistości bez punktu odniesienia nazywanego „ja”. W momencie, kiedy „ja” konstruuje się jako punkt odniesienia mówiąc „podoba mi się- nie podoba”, „chcę- nie chcę”, stwarza już rzeczywistość dualną. Nie ma przecież dualności w samej sobie, takiej z której można się kiedyś, gdzieś wyzwolić do jedności. To wszystko jest teoria, wytwór naszego procesu myślenia. Jednak uważamy tą dualność za rzeczywistość, ponieważ nasz sposób życia i samoorganizacji stwarza wrażenie że tak jest. Ta identyfikacja z jakimiś „ja” jest wyuczona, jest efektem treningu jakiemu jesteśmy poddawani od dzieciństwa. Granica tożsamości „ja” jest ustanowiona przez kulturę w jakiej żyjemy. Jest pewnym rodzajem umowy, która ma oczywiście swoje plusy w sensie organizacji życia społecznego.
Dobrze oddaje to przykład mapy, która jest niezbędna, aby zaplanować wycieczkę, zorientować się z jakim terenem będziemy mieli kontakt. Jednak sama mapa nie jest pejzażem, który zobaczymy. Mapa nie oddaje w 100% tego co zobaczymy, czego doświadczymy sami. Odnosząc to porównanie do konstruktu „ja”, nasz samoobraz jest tylko samoobrazem. Nasza tożsamość, nasze „ja” jest wiarą w to, co my myślimy o nas samych, jak sobie siebie wyobrażamy. Upraszczając możemy powiedzieć, że wierzymy w to, co myślimy, że jesteśmy i umawiamy się z innymi, że ja szanuję Twój obraz Ciebie, a Ty szanujesz mój obraz mnie samego. Te osoby, które szanują mój obraz samego siebie są mi bliskie, są moimi przyjaciółmi, a tych które tego nie robią unikam. Szukamy więc osób, które poprzez swoje zachowanie przyczyniają się do umocnienia mojego obrazu, mojego wizerunku. Potrzebujemy więc kogoś, czegoś, środowiska, które aktywnie lub pasywnie, umożliwia nam utrzymanie własnego obrazu. Oczywiście wszyscy inni ludzie także oczekują tego samego od nas. Jest bardzo trudno na pułapie tożsamości dojść do prawdziwej jedności, intymności, ponieważ naszym relacjom z ludźmi towarzyszy zawsze nieuświadomiona kalkulacja, pertraktacja.
Podobnie jest z religiami. Wiele z nich funkcjonuje starając się tą tożsamość, naszą jaźń jakoś wychować, wpłynąć na nią. Na przykład w religiach pracuje się poprzez przykazania, nakazy, zakazy. Każda z religii wychodzi z założenia, że jej tożsamość jest realna, prawdziwa i że od niej dużo zależy, że może uratować „ja” osób wierzących. To jest właśnie punkt, w którym duchowość Wschodu i Zachodu doszła do wniosku, że tak wcale nie jest.
W linii zen „Pusta Chmura”, która jest pierwszą samodzielną i niezależną linia zen w Europie, uważamy, że celem ćwiczeń jest doświadczenie niedualności bytu w samym przepływie codziennego życia w XXI wieku. To doświadczenie dostępne jest każdemu z nas.